Smród jest zjawiskiem ulotnym i względnym. Podobnie jak piękno czy brzydota. Ełk potrzebuje narzędzi do pomiaru tych zjawisk.
Czas najwyższy, żeby zajęli się tym nowa, inno, neo, mega, krea-torzy z ełckiego Techno-Parku. Na instytucję tę idą grube pieniądze, a działalność jej wydaje się ograniczać do prowadzenia strony na facebooku i zamieszczaniu ogłoszeń o wynajęciu powierzchni biurowych na telebimie w ECK-u. To też innowacja. Powinien być jeszcze zainstalowany ekran na poniemieckim budynku Urzędu Miasta – pieniądze z reklam spływałyby do kieszeni innowatora, który przed każdymi wyborami zamieszczałby wizerunki włodarzy po cenie promocyjnej. Można? W Ełku tak. Nie da rady jednak zmierzyć smrodu. Nic dziwnego, bo to pojęcie względne. Gnojówka dla rolnika to źródło dochodu, więc raczej będzie pachniała mu gotówką. Co innego dla wybrednego mieszczucha – ten się uparł, że mu śmierdzi i co takiemu zrobisz? Nie rozumie, że ten niby smrodek to niezły zarobek. Podobnie jest ze smrodem na ełckich osiedlach, szczególnie na tym, skąd blisko do tzw. bakutylu, bakutilu, zakładylu utylizacji odpadów. Jednym śmierdzi, inni nic nie czują i twierdzą, że zrobić z tym nic nie podobna, bo jak walczyć z czymś, czego nie ma? Paranoicy, którym śmierdzi, rozpoczęli nawet akcję zniechęcania do zakupu mieszkań w Ełku, z tego właśnie (urojonego?) powodu. Sprawę załatwiłby śmierdziomierz. Ustrojstwo to, razem z pięknomierzem, raz na zawsze pozwoliłoby ustalić stan faktyczny w miasteczku. Śmierdzi or not-śmierdzi? – oto jest pytanie! Może śmierdziomierz to zła nawa, gdyż sugeruje smród? Niech będzie pachnometr – brzmi bardziej naukowo, atrakcyjnie i innowacyjnie, coś w sam raz dla instytucji, która specjalizuje się w działaniach pozorowanych i wycieczkach na niby szkolenia i prezentacje za publiczne pieniądze. Pięknometr też można z przekory nazwać brzydometrem. Przystawiasz Pan takie ustrojstwo do kamienicy w centrum miasta i na jego ekranie widzisz, czy jest piękna czy brzydka w skali od 1 do 100 Pięknisiów. Brzydometr, pachniomierz i dobromierz, o którym pisaliśmy w innym miejscu, stworzyłyby trójcę urządzeń, jakimi Ełk zapisałby się w annałach rozwoju polskiej myśli innowacyjnej. Moralizatorzy, innowatorzy, relatywizatorzy – do dzieła! Cały problem dyskursu publicznego polega przecież na tym, że nie odróżnia się opinii od faktów.
PS: Tekst ten jest opinią autora i nie został poddany badaniu ani dobromierzem ani pięknometrem, ani tym bardziej wodolejem czy też grafomanierzem.