Radny Robert Wesołowski zauważa problem śmierdzącego Ełku. Szkoda, że tylko on. Jak w baśni Andersena „Nowe szaty cesarza” nikt inny nie śmie stwierdzić, że król jest nagi, a w Ełku po prostu śmierdzi?
– Jako radny miejski z przykrością stwierdzam, że wraz z obfitymi opadami deszczu i podniesioną wilgotnością powietrza pojawił się niepokojący zapach w północnych osiedlach Ełku – mówi Robert Wesołowski. – Po deszczu w sobotę od południa wyczuwalny jest miękki, głęboki fetor. Ten zapach czułem przy ul. Tuwima i przy ul. Warszawskiej. To bardzo smutne. Ta sytuacja uniemożliwia wykorzystanie balkonów jako stref odpoczynku. Chciałby na balkonie mieć sposobność do wypoczynku, do cienia, do towarzystwa roślin i czystego powietrza. Jestem tym bardzo zmartwiony, tym że zbyt często fetor wygania mnie z balkonu. Aktualnie próbuję zainteresować tym faktem opinię publiczną i moich kolegów radnych. Od dawna publikuję wpisy o smrodzie, który obniża komfort mieszkania w mieście. W mojej ocenie jako mieszkańcy EU mamy prawo do czystego powietrza i spokojnego życia w Ełku. Dość regularne problemy ze smrodem na północnych osiedlach Ełku to powinien być przedmiot działania Rady Miasta Ełku. Warto też wspólnie zastanowić się, dlaczego to zjawisko zwiększyło się podczas opadów deszczu? Dlaczego często zapach wydostaje się w godzinach wieczornych? To pytania dla radnych. To pytania dla Ełku.
Od dawna piszemy o smrodzie również na osiedlu Baranki. Przyczyn można się domyślać. Tłum pochlebców cesarza i tak nie śmie powiedzieć, że jest on nagi: Prawdziwego smrodu nie znacie, na Śląsku, to dopiero stwierdzi – orzekną pochlebcy. Tak jak z korkami. Miasto od dwóch lat się korkuje, ale co tam, pochlebcy mają swoją mantrę: W Warszawie to są dopiero korki. Może sprawą zainteresują się w końcu włodarze miasta, albo ktoś powie głośno: „Przecież król jest nagi!”?