Przegląd lokalnych i światowych bajdurzeń oraz spraw poważnych
Oczadzieli z tą promocją Ełku? Czemu niby? Ano pomysł, żeby w trakcie klęski komunikacyjnej, jaką stała się przebudowa ulicy Grajewskiej, podkręcać akcje promocyjne Ełku to zaiste dzieło PR Einsteina. To świetny plan – zaprośmy tej wiosny jeszcze więcej ludzi z Białegostoku i Warszawy, niech przyjeżdżają, to wtedy Grajewska tak się zatka, że na przejazd czekaj tatka latka. Warszawiacy może do korków są przyzwyczajeni, ale akurat Białystok to w naszej opinii przykład optymalnych rozwiązań komunikacyjnych. Ale co tam, kasa na promocję jest, to trzeba ją wydać. A że bez tołku? Jako rzecze Joda: Słów i znaczeń przestaw kolejność, a ludzie za mądrego uważać Cię będą.
Doszły nas słuchy, że papierowe wydanie „Echo Ełku” z okładką z bezprawnymi gminnymi kogutami cieszyło się baaardzo dużym zainteresowaniem wśród urzędników z Gminy Ełk. Nie śmiemy twierdzić, że to wójt polecił im zbierać gazety i przynosić jemu (bo niby po co?), bo to by się ocierało o niszczenie mienia. Ale nawet gdyby, to przecież wójt podobno twierdził, że gazety rozda. Tak czy siak wychodzimy naprzeciw tym żywotnym zainteresowaniom gminnego czytelnictwa, cieszy nas popularność i artykuł o nielegalnych kogutach wydrukujemy tym razem w drugim naszym prasowym tytule, czyli w „Nowym Rolniku”. Urzędnicy bądźcie czujni! Nie czekajcie na polecenie zwierzchnika i sami mu znoście nasze gazety, a on z pewnością będzie wiedział, co z nimi zrobić. Tym samym zgłaszamy swoją kandydaturę w kategorii rozwoju gminnego czytelnictwa. I wścibstwa, bo chcielibyśmy wiedzieć, kto i ile zarobił np.: na projekcie kogucich statuetek? Na konferansjerce podczas gali? Czepiamy się detali?
Nie byłoby felietonu bez przeglądu dokonań innowacyjnych. Tym razem nie szydzimy, ale podpowiadamy, że w czasie, gdy na stronach internetowych ministerstwa sprawiedliwości w systemie S24 (ekrs.ms.gov.pl/s24) spółkę można założyć w 15 minut siedząc przed ekranem komputera, to przeprowadzanie drogich szkoleń z zakładania spółek mija się z celem. Chyba, że nie chodzi o to, żeby kogoś przeszkolić, tylko o to, żeby interes szkoleniowy się kręcił. Wtedy też jest bez tołku, ale decydent wyznaczy beneficjenta i sytuacja niepojęta, w której krocie zarabiają biznesu pisklęta jest już bardziej ogarnięta. Nie-do-pojętna? Obojętna? Przecież to i tak nie z kieszeni decydenta, on już o tym nie pamięta. A teraz prozą. Szkolenia z zakładania spółek przeprowadzane i zlecane przez różne państwowe i samorządowe podmioty to marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Wystarczy nagrać 5 minutowy film i umieścić go w serwisie You Tube.
Jeszcze raz o wojnie informacyjnej. Ona wrze w Internecie, są w niej ogry i trolle siejące fałszywki skłócające Polaków i Ukraińców. Nie to jest jednak najgorsze. Najgorszy jest wysyp różnych pożytecznych idiotów, którzy sami „podłapują” tę propagandę i przekazują ją dalej święcie wierząc w swoją niezależność i wyższość intelektualną. Co gorsze, robią to powodowani szlachetnymi pobudkami, gdyż wyjście z bańki informacyjnej jest bardzo trudne. Niekomfortowe. Nas frapuje dwutorowość rosyjskiej narracji względem władz w Kijowie. Z jednej strony rząd ukraiński to według propagandystów Kremla „banderowcy”, a z drugiej (często u tego samego trolla albo agenta wpływu!) Chazarowie, Żydzi czy syjoniści. To rzeczywiście karkołomna konstrukcja – syjonistyczny nacjonalizm albo nacjonalistyczny syjonizm. Propaganda nie bazuje jednak na rozumie, ale na emocjach. Jeśli rozhuśta emocje, to wtedy może nimi bujać w różne strony. Nie dajmy się zagonić do takiej huśtawki, bo spadniemy z niej z powybijanymi zębami.