Fragmenty dziennika Natalii K., nauczycielki, Ełk, rok 2029
Scenariusz pesymistyczny
14 stycznia 2029
Niebo od rana jak rozlany atrament. Przysiada na dachach i nie chce się ruszyć. Śmierdzi. Nie od fabryk – od samego miasta. Zimno jak wewnątrz blachy. Zakład w Siedliskach dymi, jakby coś próbował ukryć. Zuzia mówi, że czuje to nawet we włosach. Ja czuję to we śnie – śni mi się, że jesteśmy zamknięte w słoiku z kiszoną nadzieją.
2 lutego 2029
Przyjechali kolejni. Transport wojskowy rozstawił się przy stadionie. Żołnierze nie są źli, tylko bez twarzy. Tacy, co patrzą przez ciebie, a nie na ciebie. Jeden zapytał w sklepie, gdzie kupić dobry ser. Zobaczyłam w jego oczach coś, czego tu dawno nie było – ciekawość. My już nie jesteśmy ciekawi. My tylko trwamy.
8 marca 2029
Dzień Kobiet. Dostałam od Zuzi rysunek: mama, Zuzia i bunkier. Podpisała: „Dom”.
Śmiałam się przez łzy. Jak bardzo zmieniają się definicje słów. „Bezpieczeństwo”, „dom”, „spokój”. Jeszcze cztery lata temu martwiłam się o smog, teraz o syreny.
W szkole uczymy o rzeczach, których dzieci nie rozumieją, i nie uczymy o tych, których rozumieć nie powinny.
25 czerwca 2029
Nad jeziorem cisza. Nawet mewy jakby się wyprowadziły. Na plaży trawa rośnie przez piasek – jakby natura przejęła miasto, które przestało się bronić.
Przysiadłam dziś na ławce pod sosną. Naprzeciw mnie chłopiec z opaską z flagą. Uczy się salutować. Ma może dziesięć lat. Obok jego ojciec pije piwo i mówi, że „przyjdzie czas, to pokażemy”. Pokażemy co? Komu?
17 września 2029
Nie śpię. Od tygodnia ćwiczymy z uczniami ewakuację. Dzieci w maseczkach, z małymi plecakami. Zuzia pyta, czy naprawdę trzeba mieć tabletki z jodem. W telewizji mówią: „To tylko środki zapobiegawcze.” W oczach ludzi nie ma zapobiegawczości – jest pustka.
31 grudnia 2029
Na niebie nie ma ani jednej rakiety. Żadnych świateł. Tylko niepokój.
Siedzimy przy kuchennym stole, słuchając starych nagrań z czasów, kiedy nowy rok znaczył coś więcej niż przetrwanie.
Zapisałam dziś w zeszycie tylko trzy słowa: „Jeszcze tu jesteśmy.”
Nie wiem, czy wystarczy, ale to jedyne, czego jestem pewna.
fot. ilustracja