W erze, gdy każdy może być medium, a smartfon staje się bronią polityczną, anonimowy profil w mediach społecznościowych potrafi wywołać większe zamieszanie niż sesja rady miasta. Taką właśnie pozycję zdobył w Ełku Lisek – postać tajemnicza, bezkompromisowa, irytująca jednych i intrygująca drugich. Ale kto (albo co?) tak naprawdę kryje się za tym pseudonimem?
Zawsze tam, gdzie gorąco
Lisek pojawia się regularnie, ale wyraźnie aktywizuje się w okresach napięć politycznych – zwłaszcza przed wyborami. Przypadek? Raczej nie. Tuż przed wyborami samorządowymi jego wpisy mnożą się jak grzyby po deszczu – z ostrymi komentarzami, memami, ironią i zarzutami wobec lokalnych włodarzy. Dla niektórych – to głos obywatelskiego sumienia. Dla innych – cyniczna gra o zasięgi i wpływy.
„Na ściance uśmiechnięty, w budżecie dziura. Witajcie w Ełku – mieście kontrastów, gdzie PR to podstawa, a odpowiedzialność opcjonalna.”
– to tylko jeden z przykładów typowego wpisu Liska, wymierzonego w prezydenta Tomasza Andrukiewicza.
Ale i wójt gminy Ełk, Tomasz Osewski, regularnie staje się celem jego zjadliwych komentarzy:
„Nowa droga, nowe zdjęcie, nowe obietnice. Tylko mieszkańcy wciąż z tym samym błotem pod butami. Gmina Ełk – inwestycja w narrację.”
AI, urzędnicy czy prowokacja z wnętrza układu?
Najbardziej fascynującym aspektem Liska jest jego tożsamość – a raczej jej brak. Spekulacji nie brakuje. Jedna z najśmielszych teorii mówi, że Lisek… nie jest człowiekiem, lecz sztuczną inteligencją – wyspecjalizowanym botem politycznym, działającym jak cyfrowy watchdog. Styl wpisów – logiczny, precyzyjny, z domieszką sarkazmu – tylko podsyca tę narrację.
Ale równie popularna jest teoria o „kolektywie” – kilkuosobowym zespole, składającym się z byłych urzędników, niezależnych dziennikarzy, społeczników i tych, którzy zostali „odstawieni od koryta”. Taka grupa miałaby dostęp do informacji, znać mechanizmy władzy od środka i działać wspólnie pod jedną maską – Liska.
I wtedy wchodzi najciekawsze: czy to możliwe, że Liskiem jest sam Tomasz Osewski? Według jednej z teorii, to właśnie on – albo ktoś na jego zlecenie – miałby prowadzić profil, atakując własną osobę, by odwrócić uwagę, siać chaos lub wykreować się na ofiarę, a jednocześnie przejąć narrację w sieci. Brzmi jak fabuła thrillera politycznego? W lokalnej polityce bywa jeszcze ciekawiej.
„A może Lisek to Osewski? Taka nowa forma autokrytyki? Odważnie, choć schizofrenicznie.” – komentował jeden z internautów.
Z kolei osoby zbliżone do wójta sugerują (bądź sugerowały), że za profilem może stać Adam Sobolewski, znany z aktywności społecznej i ostrego języka wobec władzy. Te sugestie krążą w lokalnych kuluarach, ale żadna z wersji nie doczekała się potwierdzenia.
Walka o zasięgi, czyli gra toczy się online
Lisek działa jak współczesny cyfrowy partyzant. Korzysta z algorytmów, memów, krótkich form, ironii i emocji – wszystkiego, co działa w mediach społecznościowych. I trzeba mu przyznać: walka o zasięgi idzie mu całkiem nieźle. Wpisy Liska potrafią zdobywać setki reakcji, być cytowane przez lokalne portale i komentowane w rozmowach „na mieście”.
W dobie, gdy zasięg równa się wpływ, a wpływ to głos – Lisek staje się realnym uczestnikiem politycznej gry. Nawet jeśli nikt nie zna jego twarzy.
Ładna laurka, dziękuję. Zapewniam jednak, że nie jestem bytem transcendentnym.
I zamierzam bawić Was i w***wiać jeszcze długo.