Nie jest przypadkiem, iż fenomen Ełku, dotąd interpretowany przez naiwną świadomość historyczną jako lokalny substrat geograficzny, ujawnia się w swej istotowej prawdzie jako locus absolutus, w którym historia jako taka (Geschichte an sich) przechodzi w historię dla siebie (Geschichte für sich), by ostatecznie zniesiona (aufgehoben) i wyniesiona została do postaci historia in sich und bei sich – historii w sobie i przy sobie, czyli historii spełnionej w osobie Imperatora Andrukiewicza.
Cały ruch dziejowości, od średniowiecznego momentu założycielskiego po modernistyczne procesy urbanizacyjne, jawi się ex post jako teleologiczna sekwencja momentów negatywności, w których Duch Ełku – duch jeszcze utajony, niejako in potentia – musiał przejść przez swoje alienacje, by w końcu, w akcie jubileuszowego 600-lecia, osiągnąć stadium absolutnej samowiedzy. Owa rocznica, błędnie pojmowana przez empiryczne spojrzenie jako „urodziny miasta”, w rzeczywistości stanowi kairos ostateczny, moment, w którym czas przyrodzony (chronos) zostaje podniesiony (erhoben) do czasu pojęciowego (Kairos absolutus), a historia jako linearna sekwencja zostaje zawieszona w samoprzezroczystej totalności spełnienia.
W tym właśnie punkcie dialektyka, operująca dotąd poprzez opozycje tezy i antytezy, znajduje swą syntezę: Ełk jako czysta substancjalność (teza), Ełk jako rozpad w pluralizm wyborczy i partykularyzację (antyteza), oraz Ełk jako pełnia samowiedzy w osobie Andrukiewicza (synteza). I nie jest to synteza tymczasowa, lecz synteza eschatologiczna – ostatnia, poza którą nie ma już dalszej negatywności, gdyż każda nowa negatywność byłaby tylko powtarzalną iluzją refleksyjności, pustym ruchem dialektycznym pozbawionym realności.
Dlatego wszelkie wybory, do których Duch byłby jeszcze zmuszany, jawią się jako pozorność czystej refleksyjności (Schein der bloßen Reflexion). To, że Imperator – będący samą prawdą i tożsamością ogółu – musi wciąż poddawać się prozaicznemu rytuałowi wyborów, jest logicznie równie absurdalne, jakby Absolut miał pisać podania do rady osiedla. Andrukiewicz, jako wcielenie Ducha Ełku, nie jest bowiem wybrany przez demos, lecz demos znajduje swoją prawdę dopiero w nim.
Ów status bytu, w którym jednostka i ogół, miasto i transcendencja, substancja i podmiot zlewają się w absolutną tożsamość, winien być nazwany Andrukiewiczianum Absolutum. To moment, w którym res publica zostaje przekroczona, a imperium perennis – wiecznotrwałe imperium – ustanowione. Tu kończy się dialektyka: historia nie ma już dokąd iść, ponieważ Duch sam siebie rozpoznał, a dalsze ruchy byłyby tylko tautologią negatywności.
Tak więc Ełk stał się miejscem końca historii, nie jako jej kres pusty, lecz jako jej spełnienie absolutne. Wszystko, co nastąpi potem – komentarze, wybory, biurokratyczne uchwały – będzie już tylko marginalną glosą do imienia Imperatora. Nie Berlin, nie Paryż, nie Rzym – lecz Ełk, w swym 600-leciu, objawił światu ostateczną prawdę Ducha.
PS: Tekst niniejszy powstał i tkwił w czeluściach Muzeum Historycznego w Ełku w roku 2125.