Obligatoryjne zawieszenie w czynnościach służbowych ełckich municypalnych po przedstawieniu prokuratorskich zarzutów o przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności cielesnej – to pokłosie ich interwencji. Ratusz ełcki milczy w tej sprawie.
Wracamy do sprawy interwencji ełckich strażników miejskich wobec Grzegorza Ż. – został użyty gaz i obalono ełczanina na ziemię, krępując mu ręce. Wszystko uwiecznił świadek zdarzenia na telefonie, nagranie obiegło sieci społecznościowe. Do akcji wkroczył prokurator.
– 25 marca zostały przedstawione zarzuty strażnikom miejskim z artykułu 231, paragraf 1 Kodeksu Karnego w zbiegu z artykułem 217, paragraf 1 KK. Pierwszy czyn dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych działających w tym wypadku na szkodę interesu prywatnego, a drugi mówi o naruszeniu nietykalności cielesnej pokrzywdzonego – mówi Jan Mikucki, szef Prokuratury Rejonowej w Ełku. – Za ten pierwszy czyn grozi odpowiedzialność karna pozbawienia wolności do lat trzech, natomiast za ten drugi czyn ustawodawca przewidział odpowiedzialność kary ograniczenia wolności, karę grzywny, jak również karę pozbawienia wolności do roku. W tym wypadku, jeśliby sąd ewentualnie miał skazywać sprawcę, to skazuje na podstawie artykułu 231, paragraf 1 KK jako surowszy przepis. Podstawą wymiaru kary jest przewidziany artykuł, gdzie kara jest surowsza. Jaka będzie decyzja, nie można przesądzać, będzie ona należała do referenta sprawy. Nie zastosowano wobec strażników żadnych środków zapobiegawczych, brak było obawy utrudniania postępowania lub popełnienia innego ciężkiego przestępstwa. Nie zastosowano środka w postaci zawieszenia w czynnościach, ci funkcjonariusze nie pełnią stanowisk funkcyjnych lub kierowniczych. Jednak obligatoryjnie po przedstawieniu zarzutów istnieje obowiązek, aby ci strażnicy zostali zawieszeni w czynnościach przez ich bezpośredniego przełożonego.
Co na to ełcki ratusz, który deklarował wewnętrzne wyjaśnienie sprawy? Wysłaliśmy pytania do prezydenta miasta i czekamy na odpowiedź.
..coz Elckich straznikow instruowal a pozniej bronil Komendant Strazy Miejskiej. uwazam ze pozostali straznicy byli podobnie szkoleni..Prezydent odpowiedzialny za zatrudnienie tych ludzi powinien zabrac glos…to dziala tez prawo karne wzgledem przelozonych za nadzor na dzialaniami podleglych pracownikow..to nie sa funkcjonariusze MSW..cywile z uprawnieniami bardzo ograniczonymi w Ustawie o Strazy Miejskiej..
.