Powstały pod koniec XIX wieku, z własnymi legendami i bogatą historią pałac w Golubiach w gminie Kalinowo po remoncie i modernizacji jest gotowy na pełnienie nowych funkcji i zadań.
Przyjeżdżamy do urokliwego obiektu jesienią. Udajemy się wraz ze Stanisławem Mieńkowskim z Mazurskiej Wspólnoty Gospodarczej, która zarządza Domem Pomocy Społecznej „Lili” w Golubiach, na spacer po parku wokół pałacu. Pan Stanisław z dumą opowiada o każdym zakątku w parku i zaprasza do wyremontowanego wnętrza. Wchodzimy głównym wejściem, czuć jeszcze świeży zapach farby, a w środku praktycznie można już smakować fakt, że ten wyjątkowy zabytek wkrótce będzie żył swoim nowym życiem. Na zewnętrznej fasadzie (z odświeżona elewacją) widnieje data roku 1894, czyli okresu, gdy Graf Stielfried wykupił tysiąc hektarów okolicznej ziemi, a na siedlisku, gdzie stał dworek bogatego Niemca i jego żony Karoliny, postawił pałac. Ma on swojego ducha, historię pruskich junkrów, czyli niemieckiej szlachty, a nawet okres związany z mrocznym czasem NSDAP i NKWD. Teraz ma służyć pacjentom DPS-u. Na szczycie pałacu widnieje wiatrowskaz z epoki jego fundatorów i budowniczych.
– Remont schodów był dużym wyzwaniem – Stanisław Mieńkowski oprowadza nas po każdym zakamarku odrestaurowanego pałacyku. Z pasją opowiada o historii, teraźniejszości i planach na przyszłość. – Praktycznie jesteśmy już gotowi do przyjmowania podopiecznych – dodaje.
Misją Domu Pomocy Społecznej „LiLi” w Golubiach jest zapewnienie podopiecznym poczucia bezpieczeństwa i kompleksowego wsparcia we wszystkich sferach życia, pomoc w godnym i aktywnym przeżywaniu każdego dnia.
– Ważne jest dla nas stworzenie atmosfery wzajemnego zaufania i poczucia autentycznej troski o sprawy naszych mieszkańców – mówi Stanisław Mieńkowski.
Sycimy się i rozkoszujemy widokami z przestronnych okien na piętrze pałacu na park i okolicę. W środku Pan Stanisław pokazuje nam nowe i odrestaurowane pomieszczenia, podziwiamy schody, kuchnię, łazienki, nowoczesne ogrzewanie i przepiękną piwnicę z łukowatymi sklepieniami, która oprócz zadań gospodarczych będzie pełniła również funkcję wystawy dla malarzy i artystów związanych z zespołem pałacowo-dworskim w Golubiach. Opowieściom, anegdotom i historiom z nimi związanymi nie ma końca, gdyż miejsce to skupia wokół siebie również życie kulturalne okolicy. Jednak najważniejsi są i będą pacjenci, dla których pałac w Golubiach nabrał nowego blasku.
Urokliwa okolica i wspaniały zabytek – świetne miejsce do zapewnienia swoim bliskim i podopiecznym komfortowych warunków życia!
Gdzie się podział Duch Karoliny?
Czym byłby pałac bez opowieści o duchu? Ten w Golubiach również może poszczycić się swoim duchem, którego historia sięga początków XVIII wieku. Wtedy to, na północno-wschodnich obrzeżach wsi, bogaty Niemiec, w odległości 300-500 metrów od sąsiednich zabudowań, pobliskiego lasu i jeziora, wybudował okazały dworek. Z żoną Karoliną wiedli dostatnie życie. Do momentu, kiedy pośród służby pojawiła się młoda kobieta i zawładnęła starzejącym się gospodarzem. Przeszkodę w osobie Karoliny postanowili oni usunąć rozgłaszając, że zwariowała i trafiła do zakładu psychiatrycznego. Tymczasem uwięzili ją w piwnicach dworku, gdzie szybko dokończyła żywota. Skoro znikła przeszkoda, to tragicznie zakochani pobierają się. Jednakże duch Karoliny nawiedzał obojga małżonków. Efekt? Służąca trafiła do zakładu dla obłąkanych, zaś mąż wkrótce umiera w osamotnieniu. Okoliczna ludność z szacunku do Karoliny zaczęła to miejsce od 1818 roku nazywać Doliną Karoliny. Gdzie się podział duch Karoliny? To tylko legenda i możemy być pewni, że nic nam z jej strony tutaj nie grozi, bo jeśli nawet był, to został przez nowych zarządzających pałacem i dworkiem zaprzęgnięty do konstruktywnych zadań administracyjnych i gospodarczych.















artykuł sponsorowany
















