W całym zamieszaniu wokół podwyżek za ogrzewanie w Spółdzielni Mieszkaniowej Świt dominuje oburzenie na włodarzy, czyli prezesa, zarząd oraz radę nadzorczą tej instytucji. Do naszej redakcji dotarł jednak głos trochę w innym stylu.
– Spółdzielcy zachowują się w tej sytuacji jak przysłowiowa „gimbaza” – mówi pan Janusz. – Nie chodzą na walne zebrania członków spółdzielni, nie dają swojego głosu wtedy, kiedy jest ku temu odpowiednia okazja, a teraz płacz i zgrzytanie zębami. Kiedy prosiłem i robiłem akcję, żeby jak najwięcej osób pojawiło się na walnym, to słyszałem: „a panie, po co ja tam potrzebny?”. A teraz te same osoby (głównie emeryci) robią to samo, co młodzi ludzie, którzy nie chodzą na wybory, a już po wyborach w internecie chcą odwoływać rządzących. Inny przykład. Na wybory samorządowe chodzi około 25 proc. uprawnionych, ale potem szczególnie ci, co nie głosowali, to gardłują na forach, że trzeba odwołać tego czy innego radnego. Demokracja przedstawicielska tak nie działa, że wybieramy sobie władze na fejsbuku. Oczywiście wszystko tajne przez poufne. Dziecinada. Podsumowując – spółdzielcy są sami sobie winni, bo tylko ich część bierze udział w procedurach wyboru władz. To nie ulica ani grupa na fejsbuku wybiera i zmienia zarząd i prezesa, ale walne zgromadzenie członków spółdzielni. Trzeba brać w tym udział, a nie jęczeć po fakcie.
Czy zgadzacie się z takim podejściem spółdzielcy?
W pełni zgoda z tymi słowami, ale trzeba zmienić trochę podejście do tematu informowania o wydarzeniach takich jak walne zgromadzenie, a nie tak jak do tej pory że nikt nic nie wie co ,gdzie i kiedy..
Człowiek aktywny zawodowo nie zawsze ma czas i chęci żeby biegać po administracjach i wnikać kiedy jest zwołanie walnego zgromadzenia czy wyboru zarządu czy też radnych „bezradnych” czyli jak w tym przypadku złodziejstwa i kombinatorstwa..
Ludzie powinni być skuteczniej informowani o walnym zgromadzeniu członków spółdzielni.