Wersja tragiczna
W Ełku noc cicha, choć dług w tle się czai,
Budżet jak grobowiec marzeń i nadziei.
Subwencje gasną, miasto się nie śmieje,
A kredyt w mroku spokój ludzi kraje.
Ulice puste, choć mosty w plan wrastają,
Na tężni zapach, lecz pusty w niej sens.
Szkoły płaczące, dach cieknie im w deszcz,
Lecz ratusz władzy błogosławieństwa szuka.
Deficyt jak cień nad miastem przystaje,
A głos mieszkańca w tłumieniu się łamie.
Czyż ratusz groby własne dziś buduje?
Bo tężnia w parku nie przyniesie zbawienia,
A drogi w zbytku nie zmyją cierpienia,
Gdy duch Ełku w długu powoli się truje.
autorzy: (ams) + SzI