Urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Olsztynie, delegatura w Giżycku stwierdzili, że uciążliwy smród w Siedliskach oraz w północnych obszarach Ełku może pochodzić z przedsiębiorstwa EKO – Mazury w Siedliskach.
Jak to stwierdzili? Nie potrzebowali pachnometru ani śmierdziomierza, o których pisaliśmy ironicznie, wystarczyło badanie „organoleptyczne”! Czyż może być to takie proste? Przecież uporczywi zaprzeczacze temu, że w Ełku śmierdzi, twierdzą, że im nie śmierdzi, śmierdzi zaś paranoikom. Czy urzędnicy WIOŚ to paranoicy?
– W celu ustalenia źródła uciążliwości zapachowych podjęto kontrole instalacji mogących mieć wpływ na ten aspekt – piszą urzędnicy w odpowiedzi na apele mieszkańców Siedlisk, którym smród przeszkadza najdotkliwiej. – W wyniku tych działań stwierdzono, że podmiotem koniecznym do skontrolowania w zakresie emisji odorów jest Przedsiębiorstwo Gospodarki Odpadami „Eko-Mazury” w Siedliskach.
Jak ci urzędnicy mogli tak stwierdzić? Przecież smród jest zjawiskiem relatywnym! Więcej, ten, kto twierdzi, że śmierdzi, pluje jadem na jedyną i słuszną ełcką władzę. A jeśli pisze o tym dziennikarz, to z pewnością jest nieobiektywny! Urzędnicy stwierdzili to „organoleptycznie” i nie potrzebowali do tego innowacyjnych technologii z ełckiego Techno-Parku, którego innowacyjność polega naszym zdaniem na tym, iż jest on żywym przykładem działania tzw. Prawa Parkinsona – urzędnicy, żeby udowodnić, że są potrzebni, zadają prace sami sobie nawzajem. Ale my o innych urzędnikach, którzy wykonali pracę na wniosek zainteresowanych uciążliwym smrodem mieszkańców Siedlisk.
– Kontrola zakładu Eko-Mazury została przeprowadzona w dniach 13-22 maja – czytamy dalej w piśmie. – Podczas czynności kontrolnych prowadzonych w godzinach wieczornych w dniu 13 maja inspektorzy dokonali organoleptycznej oceny powietrza na terenie Siedlisk. Przy ulicy Mlecznej wyczuwalny był zapach charakterystyczny dla odorów powstających w wyniku składowania odpadów, miał charakter migracyjny. Przeprowadzono oględziny składowiska oraz terenu zakładu wokół kwatery. Zapach przy kwaterze był identyczny jak ten, który był wyczuwalny w Siedliskach, a w szczególności przy ulicy Mlecznej.
Co dalej? Zasady obiektywizmu dziennikarskiego wymagają, żeby oddać głos drugiej stronie, czyli ełckim włodarzom. Wysłaliśmy zapytanie o komentarz, jednak nie za bardzo oczekujemy odpowiedzi, gdyż z reguły nasze niewygodne pytania są po prostu przez tę władzę ignorowane. Zadajemy pytanie – co się dzieje w Eko-Mazurach, co tam jest składowane i utylizowane, że tak śmierdzi po deszczu? Jeśli my nie dostaniemy odpowiedzi, to mamy przypuszczenie, że włodarze będą jednak skłonni się wcześniej czy później do tego odnieść, gdyż mieszkańcy Siedlisk poinformowali o sprawie program „TVN Uwaga”. Znając procedury, to przed kamerami wystąpi zastępca prezydenta miasta i jakiś urzędnik z Eko-Mazur. Tomasz Andrukiewicz nie może być ze smrodem utożsamiany, gdyż to zakłóci jego publiczny wizerunek i będzie potrzebne zatrudnianie jeszcze droższych agencji reklamowych i publikowanie jeszcze większej ilości infantylnych filmików w social media, żeby załagodzić tzw. kryzys wizerunkowy i rysę na krysztale. To oczywiście tylko nasza opinia, poparta jednak dziennikarskim doświadczeniem organoleptycznym.
fot. ilustracja