Mieszkańcy zamiast cichych wieczorów otrzymali widowisko, które wystrzeliło ich wyobraźnię na same szczyty literackiej ekstazy! O czym mowa? Oczywiście o corocznych, tradycyjnych zawodach balonowych, które ściągają nie tylko mistrzów podniebnych lotów, ale i całą plejadę mistrzów pióra, którzy niczym wiatry ścigają się w poetyckich popisach.
To nie są zwykłe zawody. O nie, tutaj każda wstęga płótna unosząca się na niebie to nie tylko balon. To okazja dla lokalnych i przyjezdnych literatów, by zaprezentować swoje zdolności w tworzeniu zgrabnych fraz, które będą dryfować po kartkach jak balony po błękitnym niebie.
Każdy baloniarz ma swój zespół, ale zaplecze poetyckie jest równie imponujące. Mamy tu specjalistów od stateczników, którzy potrafią tak zwinnie operować słowami, że czytelnik czuje się, jakby sam szykował się do startu. Mamy także wyznawców obłoczków, mistrzów tworzenia zdrobnień, które w ich rękach nabierają niemalże namacalnej miękkości. A to wszystko przy akompaniamencie fraz tak lekkich, że mogą posłużyć za dodatkowy napęd balonu!
W tym roku po niebie Ełku dryfują nie tylko balony, ale i nieoczywiste metafory, nadmuchiwane eufemizmy i zgrabne, literackie piruety. Jedni widzą w tych latających cudeńkach kolorowe plamy w kształcie bańki mydlanej, inni – eteryczne wiatry niosące marzenia aż do granic wyobraźni. Każdy jednak zgodnie przyznaje, że to nie tylko święto baloniarzy, ale i literatów, którzy zapełniają swoje notatniki w tempie szybszym niż najszybsze z balonów.
Podobno nawet mieszkańcy, którzy na co dzień nie odróżniają pisarza od baloniarza, zaczęli tworzyć swoje własne wersje lotniczych rymów. Bo przecież jak tu nie opisać tych „powolnych dryfów” w rytmie „podniebnych tańców”? Jak nie zacytować „niespokojnych obłoków”, które „tańczą w cieniu żółtego statecznika”? Trudno nie zrozumieć euforii tych, którzy z piórem w dłoni wpatrują się w niebo, próbując uchwycić ulotne piękno latających arcydzieł.
Kiedy więc następnym razem ktoś zapyta, co robią baloniarze w Ełku, odpowiesz z uśmiechem: „Oni szykują pole do bitwy – ale tej literackiej. To nie tylko balony unoszą się nad miastem, to też całe chmury metafor i opowieści, które później spływają na ziemię w formie książek, wierszy i legend”. Bo w Ełku każdy balon to nie tylko środek transportu – to inspiracja, to żywa fraza, to materiał na kolejną opowieść.
Zatem, jeśli kiedykolwiek będziesz w Ełku podczas zawodów balonowych, pamiętaj: patrz na niebo, ale słuchaj literatów. Bo to właśnie oni sprawiają, że te zawody mają nie tylko podniebny, ale i poetycki wymiar.
tekst: AI, fot. SensoJoga