Same umieszczenie facjaty na najwspanialszym nawet nośniku nie wystarcza do wejścia do Parlamentu.
Kto jest wygranym, a kto przegranym wyborów na naszym lokalnym, ełckim podwórku?
Zacznijmy od zwyciężczyni. To Anna Wojciechowska. W cuglach weszła do Sejmu, pomimo tego, że rozłamowcy z jej środowiska politycznego postawili na Zbigniewa Homzę. Ten swoją facjatę przy drogach zaczął wywieszać już ponad rok temu. Nie pomogło. Nie tylko jemu. Bogusław Wisowaty już chyba się widział w poselskich ławach. Ugrał dziewiąty wynik na liście Trzeciej Drogi, przegrał z Sebastianem Kosiorkiem, który praktycznie nie prowadził outdoorowej kampanii wyborczej.
Bo outdoor nie wygrywa sam wyborów. Przydałby się jeszcze jakiś program, przekaz, narracja. Myślenie, że powywieszam swoją facjatę na każdym możliwym płocie przy drodze i już zasiadam w ławach parlamentarnych okazało się myśleniem życzeniowym. Przekonał się o tym ełcki kandydat Konfederacji do Senatu.
Przegranymi są również dotychczasowi ełccy parlamentarzyści, czyli Wojciech Kossakowski oraz Małgorzata Kopiczko. Ten pierwszy już przy układaniu list został rzucony na pożarcie. Zadziwiający z tej listy jest przypadek Błażeja Pobożego, który miał „biorącą” czwórkę, ale wygląda na to, że jego sztabowcy, z jednym z radnych na ełckim odcinku, zrobili kampanię z takim profesjonalizmem, że przepadł.
Kto jeszcze wygrał? Wygrała demokracja.