– Lokalizacja przy dworcu, miasto rzekomo turystyczne i jeden z najstarszych barów w Ełku bankrutuje? – pisze Czytelnik. – Ktoś tu chyba nas robi w balona.
Czytelnik przysłał nam fotografię zamkniętego baru przy ełckim dworcu PKP na ulicy Dąbrowskiego.
– Gdyby to był jednostkowy przypadek, to nie zawracałbym głowy – pisze Czytelnik. – Prowadzący bar przedsiębiorcy mogli przejść na emeryturę, wygrać w toto-lotka i wyjechać na Hawaje lub mogło się wydarzyć tysiąc innych losowych przypadków. Jednak takich miejsc z lokalami do wynajęcia, zionących pustkami i beznadzieją jest dużo. A już skrzyżowanie ulic Wojska Polskiego oraz Kościuszki to prawdziwy kataklizm biznesowy. Chyba cztery lokale obok siebie są do wynajęcia. Albo ełczanie to fujary i we wspaniałym, kwitnącym turystycznie mieście nie potrafią prowadzić biznesów, albo ta cała narracja o potędze turystycznej to ściema dla frajerów. Chciałbym zobaczyć twarde dane, ile za czasów obecnego prezydenta miasto wydało na tzw. promocję (tzw. gdyż często jest to moim zdaniem promocja nie miasta, tylko osoby nim zarządzającej) i jak to się ma do rzekomego rozwoju turystyki. To chyba można zmierzyć i policzyć? Fajnie, że zaprzyjaźnione z ratuszem agencje reklamowe zarabiają na nadrukach kubeczków i linijek z promocyjnym logo miasta, ale co z tego mają tzw. zwykli ełczanie? Śmiem twierdzić, że muszą włodarzom wierzyć na słowo, że jest super, bo rzeczywistość jednak skrzeczy.